back

Co!? do nas powraca

Bumerang oczywiście, albo bumerangowym lotem niemal wszystko cokolwiek uczyniliśmy dobrego lub złego. Uśmiech raz dany odbija się od salwy radosnego pozdrowienia i życzenia na lepsze przynajmniej teraz. Jedna łza, kiedyś nawet niechcący wywołana, z hukiem spada na blat sumienia właśnie teraz. Znacie to?

evil's back

Na pewno takich doświadczeń każdy ma w swojej krótszej lub dłuższej historii kilka, albo przynajmniej przeczucie, poczucie, odczucie, życzenie, marzenie, że tak się dzieje, że los się z nas śmieje raz dogadzając, a innym razem kopiąc dotkliwie. Kolejne lekcje dostajemy i jak to z lekcjami bywa lekceważymy każdą łudząc się, że nasz spryt, życiowy fart, urok i osobisty czar, albo nawet nadprzyrodzony dar, zdoła uchronić przed nieuniknionym powracaniem. To jakby chcieć morza przypływy zatrzymać i byłoby pół biedy. Cała tragedia objawia się w oczekiwaniu, w trwaniu, w leżeniu na plaży podczas kolejnego przyboju z przeświadczeniem, że nas odwieczny ruch nie dotyczy. Tylko ludzka istota potrafi być na tyle ułomna, żeby swoją pychę wystawiać na próbę naprzeciw prawom i prawdom niepodważalnym, a nawet przeciw jedynej i ostatecznie pewnej śmierci. Zło prowadzi do następnego złego złudzenia, że się kiedyś odmieni, a może nagle złem być przestanie Kłamstwa brną w makabrycznie ciemne korytarze fałszu spadając na dno samotności i zagubienia. Rzeczywistość rozpuszcza się w oparach nierealnych wyobrażeń i znika świadomość istnienia. Trzeba być człowiekiem wielkiej jakiejkolwiek wiary, żeby wierzyć, że z każdego nawet najgorszego zła może powstać dobro za sprawą jedynie miłości. Potęgi miłości, którą można wskrzesić niewielką iskrą otrzymaną w bezinteresownym darze, albo wraz z humanitarną pomocą; pomiędzy łykiem dobrej szkockiej i aromatycznym papierosem. Jak ja lubię sobie zapalić, choć nie palę od ponad dziesięciu lat. To bezustannie powraca i walka trwa kompletnie bezsensowna, bo i o Co!? ta gra idzie? O dobro, czy zło? Kiedy wyciągnięta ręka, albo inny gest przyjazny przynosi zwrotną łaskę i pozytywne w plecy klepnięcie, zaraz dookoła zawiść z ust zaczyna się wylewać i topi radość dobroczynienia. Pozytywni bohaterowie są nieciekawi, szarzy, skryci i nijacy. Mieszkają po sąsiedzku, ale prawie niewidzialni. Wiodą zwyczajne żywoty i pchają z mozołem wózki swoich problemów małych lub dużych, chyba że maski i kostiumy zakładają kolorowe, żeby na lepszy świat dla innych zmieniać. Dla siebie przecież niczego nie ugrywają jawnie, ani na boku. w przebraniu nawet latać potrafią za sprawą wyobraźni uratowanych albo obdarowanych i świetni są w ogóle. Tylko, że do superbohaterów nic nie wraca, oni są wyjęci spod tego prawa za sprawą swoich trykotów, które jak tarcza chronią przed efektem bumerangu. Bez przebrania są tacy sami jak każdy z nas - rzeczpospolici. Wtedy właśnie najczęściej dostają glanem w piszczel, kuksańcem w bok i obuchem w łeb. Przywdziewają więc na powrót swoje przebrania i dają odpór złu wszelkiemu. Nam cóż pozostaje; z kolan uparcie wstawać i rękę przyjaźnie wyciągać nawet w stronę bestii chcącej nam ją odgryźć. Śmiać się z małych radości i płakać z niewielkiego wzruszenia, gdy szczęścia brakuje, droga pod górkę wiedzie nieustannie i wije się pomiędzy wyborami - wybojami, na których zęby tępimy i czas tracimy bez pożytku w większości żadnego. Wstawać co dzień rano trzeba zwłaszcza mimo wszystko i z nadzieją, że to co dobre od nas było zatacza krąg i do nas powraca. Kiepsko jest, gdy złego musimy oczekiwać ukrywanego w skrytości ducha i najchętniej zapomnianego, gdyby się tylko tak dało, a które powrócić potrafi z tak ogromnym srutnięciem, że zatrzęsie posadami naszego bytu. Wszystko cokolwiek czynimy powraca w tej, czy innej formie. Niszczy lub wzbogaca. Za nic ma nasze pyszałkowate przekonanie o wyższości wolnej woli nad rzeczy biegiem nieprzewidywalnym, gdyż cynicznie i egoistycznie wybierzemy i tak tylko to, Co!? dla nas wygodne i najlepsze. W najgorszym wypadku mniejsze zło, nie zwracając uwagi, jak dużymi stratami będzie ten wybór okupiony, zwłaszcza u innych. Dokonanie wyboru jest zaczątkiem czynu lub czynem dokonującym się w akcie woli, wypuszczeniem z ręki bumeranga, który leci mniej więcej znaną trajektorią i umyka w czasie aż do powrotu albo trafienia w cel, gdyż poza literackim porównaniem, zakrzywiony patyk jest groźną bronią. Śmiertelną nawet, tak jak swawole naszej woli.

Wszystko cokolwiek wybierzemy i uczynimy wraca do nas w tej, czy innej formie. Odwieczne falowanie energii wymienialnej na uczucia radości albo łzy. Pamiętajcie o tym.

Adam "Lański" Polańskiback