back

Co!? rzuca w rozpaczy na kolana albo odrzuca jak najdalej

od instytucji i ludzi, światopoglądu, religii albo nawet wyznania? Jak daleko sięgać może podłość, hipokryzja, zakłamanie lub zwyczajny sadyzm przemieniający się w zbrodnię wcale nie za sprawą cudu jakiegoś, lecz zwyczajnie, ludzką ręką uczynioną.

Wiadomości jakie wysłuchałem w porannym serwisie informacyjnym były dla mnie sporym szokiem. Otóż jak podaje RMF24, ksiądz Georg Ratzinger pełniący w latach 1964-1994 funkcję szefa chóru katedralnego w Ratyzbonie, prywatnie brat papieża Benedykta XVI, oświadczył, że wiedział o policzkowaniu chórzystów ale nie słyszał o jakimkolwiek molestowaniu seksualnym. W wywiadzie dla "Passauer Neue Presse" cytowanym przez RMF24 przyznał, że początkowo również jemu w czasie prób chóru zdarzało się wymierzyć policzek chłopcom. Wtedy był to sposób reakcji na błędy albo świadome niewypełnienie obowiązków - powiedział. Jak dodał, cieszył się, że na początku lat 80. chłosta została całkowicie zakazana. Trzymałem się tego ściśle, czułem wewnętrzną ulgę - powiedział Ratzinger. Ksiądz Ratzinger poprosił o wybaczenie ofiary molestowania.

odrzut

Nie mam zamiaru nikogo odwodzić od wiary i religii; takiego bądź innego stylu życia lub wszczynać antykościelne, czy antyniemieckie pospolite ruszenia, gdyż jakakolwiek odwetówa byłaby tym samym złem, jak ból zadany ofiarom. Szlag mnie trafia jednak, gdy pospolity oprawca małego lub wielkiego formatu usprawiedliwia swoją podłość lub zbrodnię wobec ofiary stwierdzeniem, że Wtedy był to sposób reakcji na błędy albo świadome niewypełnienie obowiązków, natomiast całkiem krew mnie zalewa i wyłażę z siebie wobec stwierdzenia, że jak już nie było pozwolenia, albo rozkazu jakiegoś wodza, to: Trzymałem się tego ściśle, czułem wewnętrzną ulgę. i nie chodzi o to, że wyrządził zło, a potem powiedział te słowa człowiek, który z racji funkcji i zawodu postrzegany jest w społeczeństwie, jako jednostka o wysokim zaufaniu, nie że papieski brat, ani Niemiec, lecz jednak człowiek, który pomimo sporego doświadczenia życiowego, wykształcenia, oraz pozycji społecznej mógł zachować się tak podle i okropnie.

Dawno temu miałem nauczycielkę od wszystkiego, która za nawet drobne przewinienia na lekcjach, w klasie prała nas linijką po rękach. Za błędy w zeszytach zwykłą drewnianą uczniowską linijką, za błędy przy tablicy - szeroką szkolną dechą służącą za przymiar. Kiedyś moja koleżanka zacięła się przy jakimś zadaniu, albo zwyczajnie czegoś nie rozumiała, nie wiedziała jak dalej rozwiązać zadanie. NASZA PANI wpadła w taką furię, że chwyciła przestraszoną dziewczynkę za włosy i kilka razy uderzyła jej głową o tablicę wrzeszcząc - może teraz debilko zrozumiesz! Przestała dopiero, gdy dziecko osunęło się z płaczem na podłogę. Istniał cały katalog kar za różne przewiny, a może był to sposób reakcji na błędy albo świadome niewypełnianie obowiązków.

Było mi dane spełniać obowiązek służby i obrony Ojczyzny w ramach Ludowego jeszcze wówczas, Wojska Polskiego. Starsi służbą żołnierze wobec młodszych także mieli swoisty wachlarz kar za niedogadzanie im przez młodszych, nazywanych milusio - kotami. Przodował wśród starszych jeden z kaprali, który z upodobaniem zarządzał nocne poprawki sprzątania rejonów wewnętrznych. Wiadomo, że wojsko musi w godzinę capstrzyku leżeć w łóżkach i na pobudkę z nich szybko wstać. Kładliśmy się więc regulaminowo, aby w piętnaście minut później ubierać się ponownie w moro i od nowa szorować korytarz i kible. Kładliśmy się również na piętnaście minut przed pobudką i rześko zrywaliśmy się za chwilę na przyjemną zaprawę poranną. Oporni mieli nocne ćwiczenia gimnastyczne. Wykonywali pompki i krzesełka, jako dodatkowe bonusy do nocnego sprzątania, a wyjątkowo złośliwie opornych NASZ KAPRAL brał na osobiste ćwiczenia do swojej izby żołnierskiej, gdzie przy milczącym pozwoleniu pozostałych podoficerów zwyczajnie prał po gębie nieszczęśnika, który nie mógł się postawić, bo przecież wtedy zaatakowałby swojego przełożonego i wówczas groziłaby mu działa od dowódcy, albo sąd wojskowy lub boży nawet, a najlepiej razem wzięte oba. Ale gdzieżby tam ktoś chciał się stawiać, kapral nie znęcał się nad nami, był to sposób reakcji na błędy albo świadome niewypełnianie obowiązków.

Każdy znajdzie kilka podobnych przykładów z życia swojego lub cudzych doświadczeń. Pełno jest tego w historii, gdzie wszelka przemoc, zło, zbrodnia ma jakieś swoje uzasadnienie w chorym umyśle złoczyńcy i fałszywym postrzeganiu dobrego i złego. Uderzenie drugiego człowieka nie znajduje żadnego usprawiedliwienia, naruszenie cielesnej nietykalności osoby nad którą oprawca posiada jakąkolwiek władzę służbową, personalną lub wiekową jest jeszcze bardziej obrzydliwe. Jak może ksiądz katolicki wypowiadać się, że pranie po buziach dzieciaków z kościelnego chóru, było normalnym przywołaniem do porządku? Ktoś głoszący miłość bliźniego, powołujący się na dekalog i rozgrzeszający, sam będąc oprawcą czeka na nadstawienie drugiego policzka zgodnie z fałszywie rozumianym pojęciem religijnej posłuszności, oraz uniżoności, a gdy prania dzieciaków mu się zakazuje, oddycha z ulgą, że wreszcie tego robić nie musi. Bo się zmęczył, czy Co!?

Tak samo uzasadniano wiele gorszych postępków, mordy narodowościowe, etniczne, wyznaniowe krucjaty, inkwizycyjne stosy, albo komory gazowe, że przecież takie istniało prawo, że byli dowódcy, którzy wydawali rozkazy, że usprawiedliwionym były takie występki, a nawet nie było innego wyjścia, gdyż był to sposób reakcji na błędy albo świadome niewypełnianie obowiązków. Ale kiedy zakazywano takich zachowań, cofano rozkazy i hufce śmierci, wszyscy czuli wielką ulgę. Największą ulgę, to chyba jednak mieli i mają oprawcy, bo przecież ileż energii trzeba włożyć w machanie maczetą, gdzieś pośrodku Afryki żeby zrobić sobie przecinkę w ludności sąsiedniego plemienia. w czasie wojny bałkańskiej, to mieli prościej; mieli porządne karabiny maszynowe, pomyśleć mógłby zapalczywy afrykański rzeźnik, gdyby i jego nie ścięli przedwcześnie. Strasznie wyczerpujące jest pranie po rękach uczniów w klasach, sam widziałem, jak się pani przy tym męczyła i na pewno strasznie potem cierpiała i ją głowa bolała. Kapral też każdego ranka po swojej służbie był wielce zmęczony i chlał wódę na umór ze zwykłej rozpaczy, ale czynił wszystkie te okropne rzeczy, bo musiał, bo na to przyzwalano po cichu, tak jak na seksualne wykorzystywanie dzieci w chórach kościelnych i nie tylko, oraz bicie kompletnie bez powodu, bo się gówniarz jeden z drugim nie słucha. No to prast go w ryj od ucha do ucha i ręce do góry, a majty w dół!

Z fizycznego punktu widzenia jest istotna i bezdyskusyjna różnica pomiędzy strzałem w tył głowy, a praśnięciem kogoś w twarz bez wnikania w powody takiego zachowania. Jednak moralnie żadne nie znajduje jakiegokolwiek rozgrzeszenia. Wśród ogromnej liczby stworzeń ziemskich poza człowiekiem tylko jeden jedyny gatunek potrafi zabijać dla przyjemności. To szympans, a jego zgodność genetyczna DNA z nami wynosi 98-99 procent, więc nie dziwi takie zachowanie.

Małpo! Nie złaź z drzewa, bo się pozabijamy!

Adam 'Lański' Polańskiback

Photo by: Paweł Polański
Link do strony z newsem: o, tu.