back

Co!? o wolności

Powiedziano i napisano wiele, odmieniono przez wszystkie przypadki, wyśpiewano, wyśmiano, odtrącano albo z wielką lekkością próbowano odbierać jednostkom lub narodom całym. Przynależna do wszelkiego istnienia bez wyjątku, a tak łatwo zagarniana na wyłączność, manipulowana i instytucjonalnie sterowana przez macherów z rodzaju ludzkiego - WOLNOŚĆ

pdw

W niezliczonej liczbie swoich wymiarów, nie podlega schematom, nie daje się zdławić, zabić, stłamsić, zapomnieć, wykorzenić albo przykryć tanią chińską podróbą, jej prawdziwości ledwie namiastką. Można poczuć jej siłę i nią oddychać. Starsza siostra grzechu pierworodnego bez możliwości jej odpuszczenia, bywa że nie dobrodziejstwem, a grzechem właśnie się staje. Jednym tchnieniem na podobieństwo skazani z wolną wolą wędrować każdy z nas musi i umierać tak, jak żyć potrafi lub zechce. Jest niewygodą i wygania bardzo często z ciepłego fotela, ale dopiero wówczas się ceni, gdy w trudzie włóczęgi pić jej zdrowie wypada. Gna wielu z nas w przyszłość, której jeszcze nie znamy, bo nie znosi marazmu; gna nas wszystkich w przyszłość, którą sama już teraz kreuje, ku naszemu zaskoczeniu, bo psotna i kapryśna bywa. Definiowalna, choć wymykająca się z każdego opisu lub przyjętej konstrukcji dla każdego z nas jest czymś innym, a jednocześnie tym samym odczuwaniem. Odczuwaniem jej bezwzględnym, bez ograniczenia do ludzi, czy pozostałych zwierząt pozostaje naszym łącznikiem pomiędzy tymi światami. Dane mi było jej poszukiwanie, wśród nienawistnych zapętleń i zawieruchy minionych dziejów, kiedy nawet śmiech z samego siebie był nie mile widziany. Powolne odkrywanie, jak czytania nauki i wędrówki do jej granic, wtedy przez kogoś zawsze wytyczanych. Miałem na tamten czas Nauczyciela, z którym o jej istotę odważnie się sprzeczałem, a którego teraz mogę serdecznie pozdrowić. Nie miałeś racji Adamie, twierdząc, że wolność jest uświadomionym wyborem koniecznego. Przypuszczam, że sam w to nie wierzyłeś, a nadal szukając, jedynie barwioną na blado-czerwono wersję odpowiedzi w zielonym świecie nam dawałeś. My byliśmy mimo wszystko odważniejsi. Przyszło mi znosić ograniczenia w korzystaniu z jej walorów i tym bardziej chyba doceniam nawet drobne smaczki w obecnym prawdziwym używaniu. Nieuchronną koleją rzeczy stało się jej nauczanie, znów literowanie i mozolne samych siebie i swojej świadomości odkrywanie. Kiedy mówię, że znaczy coś tyle ile znaczenia ma w sobie, a napisałem właśnie to, co napisać zamierzałem, jest w tym dla mnie wolności przypieczętowanie niczym słowa dawanie. Przeczytałem niedawno w National Geographic* ciekawy artykuł o Słowianach i ich roli w historii Europy, który w specyficzny sposób spinał wszystko to, Co!? chciałem opowiedzieć. Po lekturze miałem dwie wizje interpretacji tekstu. Z pobieżnego oglądu dojść można do wniosku, że faktycznie niczym szczególnym ludy słowiańskie się nie wyróżniły. Nie wydały z siebie znaczącej dynastii europejskiej, nie dokonały nigdy spektakularnych podbojów ani kolonizacji zamorskich krain. W łapciach z łyka i lnianych portkach wmaszerowały z wieków średnich poprzez następne stulecia do współczesności przynosząc nas samych. Czytając dokładnie i wpatrując się w historię dojdziemy do wniosku, że nasi pierwotni słowiańscy hreczkosieje mieszkający w lichych ziemiankach na obrzeżach gęstych puszcz, jako kompletnie nieatrakcyjny obiekt łupieżczych zainteresowań sąsiadów, przetrwali spokojnie wieki średnie, a nawet więcej, odnieśli ogromny sukces. Cóż można było zdobywać na ich ziemiach, jakich łupów się spodziewać? Drewnianych łych i prostych, nawet nie zdobionych glinianych mis na kaszę z okrasą. Żadnej drogiej biżuterii, wielkich świątyń. Nie można przecież złupić świętego gaju dębowego, albo jaką wartość mogły mieć drewniane kilkucentymetrowej wielkości figurki słonecznego bóstwa. Nie można zawładnąć słońcem, księżycem, wschodem i zachodem. Nie można okiełznać wiosny i pozostałych pór roku albo zakazać ziołom i zbożu wyrastać z ziemi. Pozornie nasi przodkowie niczego nie posiadali. Dysponowali jednak ogromną siłą, której nikt nie doceniał i nie był w stanie nigdy ich pozbawić; porażali mocą swojej wolności, którą przelewali na innych. W tamtych, dawnych dziejach jeńcy naszych przodków trafiali w niewolę tylko na jakiś czas po upływie którego, dawano im prawo wyboru pozostania w wolności i pełni praw w siole lub powrotu do swoich. Zazwyczaj zostawali z naszymi. Z biegiem dziesiątek i setek lat lud i krajobraz europejski bardziej wsiąkał w tradycję i kulturę naszych przodków niż odwrotnie, bo jak wytłumaczyć daty świąt chrześcijańskich kompletnie nie chronologicznych, a nałożonych na pierwotne kalendarze? Czym jest zdobienie choinek, święcenie pokarmów, symbolika jajka, śmigus dyngus, puszczanie wianków, dożynki, oraz skąd się to wszystko wzięło i trwa w naszych czasach? Z WOLNOŚCI naszych przodków i naszej oczywiście.

Przewrotne twierdzenia i może nawet szowinistyczne, jak skwitować może ktoś, ale proste i logiczne odparuje inny. Jeżeli nie można czegoś zwalczyć, nad czymś zwyciężyć albo odwagi brak, by się temu przeciwstawić, można problem przykrywać kolorami lub czczymi sloganami bez wiary w ich skuteczność, a nawet być może z taką wiarą ale tylko sloganami, o uświadomionym wyborze na przykład. Wolności nikogo nie można pozbawić ani ograniczyć mu jej całkowicie, cóż byłaby to za wolność podlegająca ograniczeniom ostatecznym. Od wolności uwolnić nas może jedynie śmierć, ale o tym innym razem, gdyż tymczasem wesołych świąt życzę, jakichkolwiek, a zwłaszcza tych najbliższych. Bądźcie sobą i niech ta nasza słowiańska prastara moc będzie z nami. Alleluja! Czy jakoś tak, albo Co!?ś koło tego.

Adam 'Lański' Polańskiback

* National Geographic Polska październik 2009 - wydanie jubileuszowe.