back

To Co!? dla kogoś...

...wydaje się arogancją, czasem bywa nazywaniem rzeczy po imieniu. Jeżeli nie ma już innej metody obudzenia uśpionego umysłu i otwarcia oczu na złość wszystkim, a przede wszystkim samemu sobie zamkniętych, trzeba spróbować nazwać rzeczy po imieniu.

Wypowiedzieć miana oczywistych zjawisk, stanów rzeczy, duszy lub umysłu raz jeszcze, jakbyśmy uczyli się ich na nowo. Należy sobie przypomnieć przynajmniej kilka prostych zwrotów pozwalających funkcjonować między nami i z dziecięcą wiarą brać, to Co!? jest, takim jakim jest, bez doszukiwania się podtekstów, ukrytych garbów znaczeń, wykrotów marzeń, albo wichrowych złudzeń. Jest dobrze, więc nie trzeba nic psuć...

Mieniący się mądrością ignoranci powiadają, że wiedzą lepiej Co!? jest dobre dla nas, jako że to samo dobre jest i dla nich; samochód, dom, drzewo, zwykły nóż lub biały od śniegu w nosie śmiech. Osądzają podług swoich miar i menzurek, albo na podstawie jakości tkanin wierzchniego okrycia i pakują w pęczki po dziesięć sztuk. Wymiotują żółcią, gdy nazwę usłyszą albo dostrzegą ledwie milczenie tego, który tylko ciszą ich osądza, sam nie mogąc być sądzony, bo nie wśród nich żyje. Ani cieleśnie, ani duchowo w tej farsie nie uczestniczy, choć wielkie boje w sobie toczy: zamknąć z hukiem drzwi, albo wstać i dalej iść...

Po pierwszym zdaniu tekstu przerwałem pisanie, aby wyprać skarpetki. Wcale nie dlatego, że borykam się z jakimiś fajnymi, albo raczej trendy natręctwami, tylko zwyczajnie po całym dniu przechodzonym w ciężkich butach okrutnie waliły odorem niczym z menelskiej chaty. Należało oczyścić atmosferę, tak jak czasami nachodzi potrzeba oczyszczenia umysłu ze zwałów schematów, pozorów gestów, masek i fałszywych barw karminu ust, lub nęcącej zieleni oczu. Zza tych gruzów niepotrzebnego śmiecia bajkowej krainy, która obudowała - okopała się wszędzie dookoła, można dostrzec wielki świat, a jak się uda, to i może nawet wszechświat. Tam nazwy nie są już do niczego potrzebne, wszystko staje się jasne i czytelne poprzez absurd życia do absolutu. Per aspera ad astra - jak kto woli, kiedy w gruzach marzeń stos...

Nie pisze się tu rad, ani nie odkrywa nowych prawd, bo i po Co!? Czytelnie zaznacza, albo określa się z nadzieją, że wreszcie nie za arogancję nazywanie lub milczenie będzie brane. Daleko chcę być od grzechu pychy tak pięknie i trafnie nazwanego Słowami kierowanymi do tych, którzy wiarę mniejszą mają niźli ziarno gorczycy: Niepodobna, żeby nie miały przyjść zgorszenia, lecz biada temu, przez kogo przychodzą. Lepiej byłoby dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu na szyi i gdyby go wrzucono w morze, niżby miał zgorszyć jednego z tych małych. Uważajcie na samych siebie...(Ew. św. Łukasza, 17. wer.1-7) Fakt, może delikatnie i dość finezyjnie upominam. Nie trzeba wiele, może tylko tyle, że bierz ten dzień jaki jest...

Na uszach koniecznie jakaś muzyka, tym razem "Vertigo" sułtana zawodzącej gitary Marka Knopflera z całym składem Dire Straits. Utworek siódmy: "In the gallery". Można tylko spacerować po przepięknych salach wystawowych, podziwiać uroki przystojnych fantomów lub ślicznych i seksownych plastikowych dam, nieruchomych albo całkiem nagich, jakby wolał ktoś. Można być jednym z nich; manekinów pięknych tłum w galerii życia lśni. Wybrać każdy musi coś, dla mnie dobrze jest jak jest, nie trzeba nic psuć. Jest dobrze, wystarczy żyć...

Adam 'Lański' Polańskiback

 

A życie sobie radośnie rośnie ;)