back

Co!? tam słuchać

    Wielu już wrzuciło do lamusa, spuściło do kanału, albo próbowało, w swoim mniemaniu, lepiej naśladować dokonania grupy Anglików tworzących swoiste klimaty od... Właściwie dla niektórych - od niepamiętnych czasów. Z szacuneczku nie podliczę ile to już wiosenek i piosenek minęło od tej pierwszej sobotniej nocy około godziny 10.15, w płonącym Kairze, gdzie chłopcy nie płaczą. Właściwie, to nawet nie oczekiwałem niczego nowego ze strony porośniętej pajęczynami curracyjnej machiny, a jednak...

4-13

    Coś jakby przebijało się do mojego świata. Nie stuka, nie hałasuje i nie wibruje udarem młota pneumatycznego. Porusza się opadając na mnie dzwoneczkami, których nigdy się nie zapomina. Są tylko chwilami słyszalne, a jednocześnie wypełniają całą przestrzeń pomiędzy zaświatami i jaźniami wszelakimi napotkanymi po drodze. Musisz śnić, żeby opowieść mogła zaistnieć, a poprowadzi cię daleki głos zanikający i świrdujący wyobraźnię. To gdzieś tutaj, albo tam daleko... To tylko sen, który śnię po raz kolejny tak wyraźnie i od nowa, Underneath the Stars. Tuż przed spadaniem w otchłań na poduchy napchane koszmarami wesoło i w najlepszym stylu z przepisem na radiowy hit zanucić należy Only One, jakby zatrzymał się czas. Niech więc tak trwa. Opowieść wiedzie w prawie zaginiony świat, który otwierał się dopiero późnym wieczorem, gdy gasły światła i milkły hałasy na internackim, stancyjnym, wojskowym, studenckim, domowym... Korytarzu. Budzą się dawne obrazy, nakładają się na nowe riffy z Freakshow, trochę neurotycznie niecierpliwe dziwadła wyłażą z zakamarków starych szaf zrzucanych ze skał wprost w spienione odmęty morskich fal. To nie tamten świat, ani nawet nie ten obecny wybrzmiewa pomiędzy kolejnymi frazami, które są same dla siebie pętlą czasu. Nie utrzymał się w niej jednak żaden dźwięk z Real Snow White spadający głęboko w pościel, do samego dna. Nie można niczego pogodzić, nie można udawać, gdy dzieje się tak wiele i z takim pędem przelatują obrazy. Świszczą i tłuką o szklane antyramy, w których pozamykane siedzą lęki i samotność, i smutek i cierpienie, gdy przebić nie można obojętności. Hungry Ghost odbija się od ścian, pada tuż obok. Prawie obudziłem się, nie chcę jeszcze, nie pomogę... Każdy musi usłyszeć to sam. Za chwilę wraca sen, światło pod krawędzią drzwi gaśnie. Można być gdzie się chce, ja zostaję może to nie śmierć, Sleep when I'm Dead. Mojego wrzasku nie usłyszy już nigdy nikt, bo to już koniec... Albo może jeszcze raz ten sam sen o 4:13...

 Natrafiłem na 4:13 Dream, The Cure przypadkiem w wielkim markecie nie wiedząc, że taka nowość może ukazać się na rynku muzycznym. Kiedy ją miałem, to już nie mogłem doczekać się powrotu do domu, kilometry rozciągały się w całe dziesiątki, setki, a ja dalej byłem w aucie i ciągle gdzieś daleko. Nie chciałem słuchać w pośpiechu, nie chciałem się udławić samochodową kakofonią silnika, szumu opon i świstu wiatru pomieszanego z muzyką. Wiedziałem, że potrzebuję spokoju i chwili dla siebie. Wreszcie zapadłem w ulubiony fotel, założyłem słuchawki na uszy i ... Dalej musicie ocenić sami, czy to sen, czy jawa, że ktoś tak jeszcze potrafi zagrać pośród bezkresu popularnego gówna.

Adam 'Lański' Polańskiback