back

Co?! winszuje sobie

    Zazwyczaj tak bywa, że gdy kończy się coś, to nowe się zaczyna. Przynajmniej powinno tak być, jednak mając urodziny pod koniec roku trudno cokolwiek zaczynać, bo zaraz trzeba będzie finiszować.
    Zespół redakcyjny w osobach Zdanek i Lański skończyli właśnie 78 lat, słownie: siedemdziesiąt osiem, żeby nie było nieporozumień i jako już tak szacowni Jubilaci z godnością przyjmują gratulacje rekordowego żywota, a ze zgryźliwością tetryków odnoszą się do życzeń sknerskich 100, słownie: stu lat, jakby nie można było pożyć jeszcze o kilka latek dłużej, tak przynajmniej do 160, może 180 i chwatit.

 Oświadczamy, że dalej nie chcemy ciągnąć swoich zwłok po tym łez padole i gdyby pobyt nasz się przedłużał dołożymy wszelkich starań, aby go skrócić zdobywając w dwóch oddzielnych kategoriach równorzędne Nagrody Darwina, co jest naszym celem, marzeniem i pragnieniem wielkim. Wobec (nasze ulubione słowo, które jest równie głupie jak tekst niniejszy) takiego stanowiska, MY Jubilaci, pozwalamy sobie dalej zauważać, że póki co mamy się dobrze i pogłoski o łysieniu, linieniu, marszczeniu się tu i ówdzie, zwłaszcza ówdzie, są mocno naciągane i zdecydowanie przesadzone. Tak samo dementujemy pogłoski o rzekomej demencji, która miałby nas dopadać za najbliższym rogiem, kiedy dziarsko pomykamy po kolejnego Żubra do Żabki, że niby nie wiemy po co poszliśmy i gdzie mamy wrócić.

...przy rzóbże... celebrities

Trzeba tutaj zauważyć, że zwyczajowo wychodząc na przeciw przygodzie z Żubrem nigdy nie zakładamy jak daleko zajdziemy, po prostu ruszamy śmiało i z werwą, której niejednemu nastolatkowi brakuje, a nam wcale i nigdy skoro jeszcze przez podfruwajki zauważani jesteśmy. Przy naszym wytrenowaniu nadal są my dla wielu niedościgli w sztafecie cztery razy czterysta bez zapitki, ćwicząc przy tym intensywnie muskulaturę, zwłaszcza okaloryferowanie utrzymujemy równy poziom od lat. Nie jest również prawdą, a nawet traktujemy takie pomówienia jako obrzydliwe kalumnie, jakoby Redaktor Zdanek, miał cokolwiek wspólnego z byłym już na szczęście premierem Jarosławem K. z racji utrzymywania w swoim gospodarstwie domowym kota.

Jadwiga i Bronisław Gaga (the Sister)

Wyjaśniając ten temat należy przyjąć wreszcie do wiadomości, że wymieniony Redaktor ma nie tylko kota ale także Jadwigę i małżonkę też, która jak się okazało całkiem nie dawno siostrą Redaktora drugiego jest. Wątek rozdzielenia rodzeństwa w latach szczenięcych jest na tyle długi i ciekawy, że przewidziany jest na oddzielny opis, bowiem ( kolejne super zawadiackie słówko )nie sposób tutaj zmieścić całego dramatu z wtargnięciem obcych do kołyski, galopadą po stepie szerokim, tułaczką po ziemiach odzyskanych i Beskidzie Makowskim, skończywszy na cudownym odnalezieniu. Obaj Szacowni oddzielne konta bankowe posiadają z zawartością co prawda nijaką, ale posługiwać się plastikiem potrafią, a mamusie swoje kochają i szanują oddzielnie, bo bliźniakami nie są, ani one też nie.
    Co do współpracy i agentury, a także wszelkiej rejestracji przyznają się Osoby po raz kolejny publicznie i bez żadnego wstydu, a nawet z poczuciem dumy. Rejestrację przedpoborowych przeszli oboje, co w niedługim okresie czasu potem skutkowało powołaniem i wcieleniem w szeregi. Jednak archiwa Instytutu Pamięci Leśnej świadczą o tym, że na długo wcześniej obaj wykonywali krecią robotę ryjąc pod systemem, a zwłaszcza pod taboretami, na których wypisywali w głębokiej konspiracji wywrotowe hasła, jak: “Skubana Ruda”, “Ogolić Suma”, albo “Kocham Dankę” Może to ostatnie wypisywał jeden z nich, chyba raczej Lański, ale pewności już teraz nie ma. Czasem kreślili wokół siebie na lekcjach i przy łóżkach pentagramy, dla bezpieczeństwa przed czerwoną zarazą, jaką zalana była ówczesna rzeczywistość i aby nie dopuścić do zalania się w sztok obcą ideologią, którą wielu się zbyt mocno delektowało, żeby nie określić zachłystywało. Przyznać trzeba z niejako kronikarskiego obowiązku, że Redaktor Lański podjął onegdaj heroiczną i organoleptyczną próbę zalania się, aby udowodnić bądź obalić tezę o złowrogim wpływie czerwonego na młodzież. Po wlaniu w siebie mikstury składającej się z czterdziesto procentowego napoju firmowanego czerwonymi etykietami zastępczymi i niskoprocentowego roztworu siarki spożywczej o smaku mandarynkowym osiągnął był stan tak potężnego zalania, że woda wlewała mu się do nogawek od strony butów ignorując prawa grawitacji. Uzyskał również poziom maksymalnego sczerwienienia niejakiej obywatelki Rudej, która na widok prowadzącego badanie i jednocześnie obiektu badań znajdującego się w stanie lotnym, zawezwła wszystkich możliwych podręcznych i przydupnych na świadków tego wiekopomnego wydarzenia.

punck-rock-disco-dancer

Zdecydowany i spektakularny sukces badawczy o złowrogim wpływie czerwonego na organizm młodociany, którego jakże młodym ojcem był wymieniony Redaktor, z zawiści i niezrozumienia przekuty został przez nomenklaturę w nic nie znaczący incydent, samego zaś doświadczyciela skazano na banicję i prawie zapomnienie. Znaleźli się jednak propagatorzy i naśladowcy, bezimienni ale jakże oddani sprawie dzięki, którym pamięć o tamtych dramatycznych chwilach przetrwała lata zniewolenia, grubej kreski i kolejnych Rzeczpospolitych. Być może złośliwcy nie rozumiejący powagi sytuacji i położenia Bohaterów wołali za nimi “zakręceni”, choć zawsze byli i nadal pozostają otwarci na propozycje.

orawianie?

Delektując się jubileuszem winszujemy (win-szujemy: windows, który jest zwykłą szują) sobie zazwyczaj dobrego samopoczucia na co dzień, albo w dzień po i życzymy odwagi, by udźwignąć tych kilka dni jeszcze jakie nam zostało z całości darowanych. Zobowiązujemy się zatem do napisania przynajmniej kilku tekstów, może błyskotliwszych i mniej durnowatych jak powyższy, ale zawsze, choć akurat tego nie gwarantujemy.
    Acha, i serwery mamy opłacone jeszcze na rok, to i się nie zwijamy póki Co!?

 

 

Redaktorzy Dwajback