Las bukowy perłami rosy
obsypał nasze głowy
tuż przed świtaniem majowym,
pajęczynie czasu dodając uroku.
Zaplątani w zieleni
gubiliśmy troski,
zbędne bagaże
świadomie rzucane pod nogi wyroczni
kroczącej naszymi śladami.
Ty mrużąc oczy
twarz zwracałaś do wschodu
zamieniając radość w kocie psoty,
a potem drobiny marzeń,
okruchy wspomnień
i szczęście na drogę,
łapaliśmy w kieszenie
pomiędzy kasztany z jesieni
noszone z nadzieją,
na wspólne śpiewu drzew słuchanie.