szarej ulicy z burymi kamienicami
których podbite oczodoły
zioną obojętnością
NA KRZYK ANIOŁA
konającego w samotności pod ciężarem
cuchnącego oddechu śmierci
przypełzłej z sąsiedztwatwarzom malowanym tłuszczem pychy
wirującym w codziennym kalejdoskopie
przyprawiającym o mdłości
CZŁOWIEKA ZWYKŁEGO
żyjącego ciągle jeszcze
na swym kawałku ziemi
- świętej OjcowiźnieCo!?ś bym powiedział
słowami prostymi wyrazić chciałbym...
gdyby tylko gady zrozumieć Co!?ś zdołały