Chłodem powiało
i słońce zgasło
na dzień cały,
gdy o poranku
uwolniłem cię z ramion
bujania.Godziny zastukane
w rytmiczne tik - taki,
przysiadły leniwie
spowalniając czas do wieczora,
nim znów ożyją
kolory świata
między nami zagubione
na bezdrożach losu
tęsknoty łakome.Przyjdziesz wiosenna
z blaskiem we włosach
dławiącym chaos
mojego istnienia.Gdzieś między
czasem, a gestem
zapętlonym w przestrzeni
przytuleni do siebie
wytrwamy do lata.