Lśnienie

gdzieś na rozdrożu
pośród twarzy ulicy
ujrzałem jedną
zmęczoną
w lustrze wystawy

ciężkie oczy
bez blasku
zapadnięte w głąb
duszy
usta spieczone
żarem przeżyć
szeptały słowa modlitwy
zapomnianej
prosząc o drogę lekką
i usłaną kwiatami

odszedłem gdy
liturgia ustała
na drogę kamieniem
i cierniem przybraną
a za mną
lustrzane odłamki
tonąc w błocie ulicy
skrywały portret
zmęczonym spojrzeniem
malowany

 

Adam 'Lański' Polański

back